środa, 25 listopada 2015

Tropimy ogony

Tym razem w ramach projektu Przygody z Książką, przeżyliśmy prawdziwą przygodę. A wszystko za sprawą książki E. Carle "Czy chcesz być moim przyjacielem?".
Zwierzaki niczym Filonki bezogonki

Dla tych co nie znają fabuły powiem, że mała myszka chodzi i natyka się na ogony, każdemu z nich zadaje tytułowe pytanie, następnie dowiadujemy się, do jakiego zwierzęcia należały owe ogony. Nasze Dziecię od tej książki nauczyło się słowa "okon" i teraz chodzi i wszędzie powtarza "pies okon", "kot okon". Postanowiłam iść za tym zainteresowaniem ogonami i zrobić zabawę. Najpierw z Małżonkiem pomalowaliśmy zwierzęta farbami, starając się, by przypominały te z książki.
Lew i lew

Hipopotam i hipopotam
Strona książkowa - po jednej stronie lis, po drugiej ogon
Potem poszperaliśmy trochę i wykonaliśmy ogony - różne, długie, zakręcone, miękkie, pędzelkowate, śliskie.

Ze starszymi dziećmi można bawić się w dopasowywanie ogonów do zwierząt.
Tu od góry ogon małpy (zakręcony i wyginający się z kreatywnego drucika), ogon foki (folia do laminatu zgrzana prostownicą i woda barwiona z cekinami w środku), ogon krokodyla (pianka), żyrafy (kawałek jakiegoś kabla, zakończony wtyczką), konia (włóczka) i lwa (sznurek z torebki na prezenty z włóczkową kitką). Poza tym był jeszcze hipopotam, lis i myszka. Dobierając tak ogony można się trochę pośmiać, zwłaszcza jak ogony zmienią właścicieli. My do naszej zabawy przyczepiliśmy je w miarę na stałe.
Zabawa polegała na tropieniu ogonów, niczym maleńka myszka z opowiadania, chodziliśmy od jednego do drugiego. Ogony były schowane w różnych miejscach, czasem trochę dłużej trwało szukanie, czasem Mama musiała podpowiedzieć. Każde ze zwierząt zostało nazwane, ja opisywałam cechy ogona, dotykaliśmy ich, głaskaliśmy, robiliśmy kizi mizi. Staraliśmy się naśladować niektóre dźwięki.


Foka w całej swej okazałości
Piękny ogon w wykonaniu Tatusia
Zabawa tak spodobała się Młodemu, że powtarzaliśmy ją trzy razy. Następnie nasz Syn Pierworodny zaczął sam sobie chować i szukać. Najbardziej spodobał mu się lis i jego kita, fakt, że jest najprzyjemniejsza w dotyku. Na koniec do zwierząt przyszła szara myszka i odegraliśmy scenki z książki. Młody mógł często powtarzać swoje ulubione słowo "nie", gdyż wszystkie zwierzątka tak odpowiadały.
Czyj tu ogon wystaje?
Najbardziej rzucał się w oczy i najbardziej Młody bał się do niego podejść
Lis z nierudą kitą

"szija",:szija"
A na koniec, już przed snem poczytaliśmy sobie książkę w oryginale, dobierając właściwe obrazki. Zabawa cudowna. Aż dumni jesteśmy z siebie, że tak nam fajnie wyszło.
Kizi mizi
Ile zalet ma? Dużo. Spędziliśmy czas rodzinnie, Dziecię ćwiczyło spostrzegawczość, wytrwałość w dążeniu do celu. Poza tym poszerzaliśmy słownictwo, nie tylko o nazwy zwierząt, ale i cechy ogonów i zwierząt. Przy okazji naśladowaliśmy odgłosy niektórych zwierząt. Fantastycznie się przy tym bawiliśmy, poruszyliśmy nasze receptory dotykowe. Plusem kolejnym jest to, że Tatuś rozwinął się manualnie. Zaletą zabawy jest to, że informacje zapadają w pamięć, nie tylko dlatego, że jest to zabawa, ale też dlatego, że jest to niezwykle emocjonująca zabawa, żyłka poszukiwacza przygód się wówczas włącza. A wiadomo, że tam gdzie są pozytywne emocje, ciekawość, to i wszystko lepiej zostaje zapamiętane.
Krokodyl spod drukarki
Hipcio znaleziony, a tylko mały ogonek wystawał
Głasiu głasiu
A o innych pozycjach książkowych możecie poczytać tu.
http://wiecbawmysie.blogspot.com/2015/11/czytajace-maluchy.html

18 komentarzy:

  1. Piękne ogony! Miałam też w planach zrobić ogonową dopasowywankę, ale nie sensoryczną tylko ze spinaczami. Teraz natomiast zastanawiam się czy taka jak Wasza nie będzie ciekawsza. Pawi ogon przecudowny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można jedno z drugim połączyć, czyli sensoryczne ogony i dopasowywankę, ja miałam w planach najpierw podkleić magnetyczną folią,żeby się jedno z drugim łapało, ale nie zamówiłam na czas folii, a poza tym nie wiedziałam jak z koniem zrobić, chociaż pewnie też by się dało podkleić koło, tylko zrobić mniejszy ogon. Pochwalcie się jak zrobicie

      Usuń
    2. Pokombinuję jak ulepszyć mój pomysł dotychczasowy, niech no tylko mi się jakaś wolna chwila pojawi, bo ostatnio to młyn za młynem i młynem pogania ^_^ Nie omieszkam podrzucić rezultatu naszej zabawy ;)

      Usuń
  2. O rany, to jest cudowne! Przy foce i pawiu to już pojechaliście! Wspaniała zabawa, a do książki mam wielki sentyment, bo ją dziesiątki razy czytałam ze starszą córką. Ostatnio wyciągnęłam z odmętów zapomnienia i pokazuję malutkiej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No fantastyczne te Wasze ogony! Widzę, że wszyscy zachwycają się pawiem, a mi z kolei najbardziej spodobała się foka. Dobra robota!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogony są cudowne!!! Książkę znamy i kochamy, teraz czytam ją z młodszym synkiem :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za miłe komentarze, zabawę zrobiliśmy w niedzielę - dziś czwartek i Młody codziennie szuka ogonów, jak mama nie ma czasu sam sobie chowa. Mi też podoba się foka najbardziej, w sensie pomysł na jej ogon - nie wiedziałam z czego zrobić, żeby dawał uczucie śliskości, mokrości, połyskiwał, a tak jest fajnie zimny i miękki

    OdpowiedzUsuń
  6. wspaniała przygoda! taka prosta, niepozorna książeczka, a zabawa dla całej rodziny - tylko pogratulować wyobraźni i pomysłowości :)
    (a ja się nie dziwię, że kita ulubiona)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, sama łapię się na tym że po prostu jej dotykam

      Usuń
  7. O rety, ale się postaraliście! Jestem pod wrażeniem. Pomysł i wykonanie po prostu super. Czytałam tę książeczkę mnóstwo razy, bo dzieciaczki ją uwielbiają, ale nigdy bym nie wpadła na to, że można do niej wymyślić tak fajną zabawę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pewnie, gdyby nie to nowe słowo okon w słowniku Młodego i fascynacja ogonami u niego, też bym nie pomyślała, bo o ogonach w zupełnie innym kontekście myślałam. Książkę mieliśmy miesiąc, na to wpadłam w ostatnim tygodniu, dzieci inspirują. Dzięki za miłe słowa

      Usuń