sobota, 25 czerwca 2016

Sekrety wianków i paproci


Tym razem w ramach projektu 12 sekretów mieliśmy się skupić na sekretach wianków i paproci. Podeszliśmy do tego bardzo dosłownie, bawiąc się przy tym doskonale. Mianowicie wzięliśmy udział w Nocy Św. Jana 24 czerwca 2016 r. w malowniczym sektorze Powiśla w Muzeum Wsi Lubelskiej. Kto tam nie był, musi być. Popatrzcie na galerię skansenu.
nauka tańca

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Wielkie miasto Lublin - mały człowiek

Dziś zaczynamy udział w kolejnym projekcie blogowym. Może z mobilnością u nas różnie bywa, ale bardzo lubimy podróże, lubimy zwiedzanie. I jak jest coś fajne - reklamujemy. Ów projekt dotyczy właśnie podróży.
https://myshowelove.wordpress.com/2016/05/31/gdzie-nogi-poniosa-zapowiedz/

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Od malowania do zjeżdżania



Po demontażu szybki - zasłony od wanny, wynieśliśmy ją do ogrodu. Do tej pory leżała nieużywana, aż któregoś dnia Mama zapytała czy Dziecię nie chce pomalować farbami. Rozłożyliśmy się na tarasie, zdjęliśmy spodnie i skarpetki i malowaliśmy.


sobota, 11 czerwca 2016

Kwiatowe, mrożone ozdoby ogrodowe

Tym razem poszaleliśmy z kwiatami w nieco inny sposób. Znów wybraliśmy się na spacer, utrwalaliśmy nazwy i kolory, a przy okazji doskonaliliśmy motorykę małą, poprzez zrywanie główek kwiatów.

środa, 8 czerwca 2016

Kąpiel wiosenna

Wczoraj pomyślałam, że dawno u nas nie było żadnych pomysłów na kąpiel. W nowym domu żadnej kąpieli sensorycznej??? Jak to tak można?! No i postanowiłam to zmienić. Akurat tak się złożyło, że poszliśmy na spacer do lasu. Droga do niego to dość pusta (cztery samochody na godzinę) asfaltówka z polami po jednej stronie, więc przy drodze było mnóstwo okazji do zbierania kwiatów. I kiedy panowie szaleli na rowerze - Młody jechał, a Tatuś go gonił, ja zbierałam kwiaty.

wtorek, 7 czerwca 2016

Patataj - jazda na koniu

Zacznę znów od przygody, jaka nas spotkała. Otóż, jakiś czas temu po drzemce południowej zobaczyliśmy w naszym ogrodzie dwa pasące się konie, jeden uciekł, zrzucając jeźdźca na przejażdżce, a drugi go gonił. Ostatecznie oba wylądowały u nas. Dziecku niewiele trzeba, by złapać bakcyla i zapalić się do czegoś, więc nasz dwulatek zaczął powtarzać, że będzie jeździł na koniu.
Okazja nadarzyła się chwilę później na festynie, miał okazję spróbować. Spodobało mu się i choć minęło już trzy tygodnie nadal powtarza, że jeździł na koniu w kasku, pan go asekurował i się trzymał, siedział na "siodele", i na koniku bujało. Na placu zabaw często wskakuje na konika - bujaka i woła patataj.