poniedziałek, 13 czerwca 2016

Od malowania do zjeżdżania



Po demontażu szybki - zasłony od wanny, wynieśliśmy ją do ogrodu. Do tej pory leżała nieużywana, aż któregoś dnia Mama zapytała czy Dziecię nie chce pomalować farbami. Rozłożyliśmy się na tarasie, zdjęliśmy spodnie i skarpetki i malowaliśmy.


Najpierw grzecznie, bo tylko pędzlem, potem rękami, a potem stopami, nogami i całym sobą. Młody zaczął ślizgać się po tej szybce, jest plastikowa, dość mocna, nie było obaw że się złamie.


Więc skoro o szybkach mowa, szybka Mama wpadła na szybki pomysł szybkiej zjeżdżalni. Naszą zasłonkę położyliśmy na desce, a deska opart była o taras. Całość polałam wodą, wszystkie kolory się nam wymieszały. Ale by było jeszcze śmieszniej polałam też mydłem w płynie dla lepszego poślizgu. Dziecię zadowolone, brudne jak nieszczęście, zachwycone nową zjeżdżalnią, jakże inną od tradycyjnych.
Oczywiście konieczna była asekuracja, zwłaszcza przy wchodzeniu i zwrócenie uwagi na sam moment lądowania ze zjeżdżalni, bo zjazd momentami jest na prawdę szybki.
Końcówka zabawy, to ponowne malowanie całym sobą, plus malowanie sobie twarzy. I tym razem producent nie kłamał, faktycznie farby są nietoksyczne, żadnych uczuleń, a zmywają się szybko. Komentarz Tatusia na koniec "Synu, ale ty masz szaloną Mamę i ojca, który w tym uczestniczy".

Jeśli macie kawałek zjazdu, może być łagodny zjazd do garażu, polecam folię, mydło w płynie i wodę, zabawa gwarantowana. A ile wrażeń i okazji do rozwoju dla dziecka przy tym - jest to zabawa sensoryczna, rozwijamy motorykę dużą, ale i małą przez malowanie, ćwiczymy zmysł równowagi, bawimy się na świeżym powietrzu, ruszamy, przy okazji dziecko planuje swój ruch, podejmuje ryzyko, uczy się odwagi, uczy się asekuracji przed upadkiem, świadomości ciała, a jednocześnie kreatywności w podejściu do przedmiotów. No i najważniejsze fantastycznie się bawi. To dobry sposób na złe humory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz