Okazja nadarzyła się chwilę później na festynie, miał okazję spróbować. Spodobało mu się i choć minęło już trzy tygodnie nadal powtarza, że jeździł na koniu w kasku, pan go asekurował i się trzymał, siedział na "siodele", i na koniku bujało. Na placu zabaw często wskakuje na konika - bujaka i woła patataj.
No więc dziś na szybko wpadłam na pomysł jazdy ciut innym konikiem. Natchnienia miałam dwa - pierwsze to książka, którą czytamy do znudzenia, a w niej ten wiersz i te rysunki.
A drugie, to moje Dziecię, które chodziło po domu z kijem od włazu na strych po domu. Od razu mi się skojarzyło i tak w 5 minut powstała zabawka - konik. Nie jest zbyt estetyczny, mógłby być pomalowany farbą, mieć bujną grzywę z wełny na przykład, a może i być mięciutki, uszyty i wypchany czymś, ale jest jaki jest.
I ważne, że spełnia zadanie, Młody bawi się, jeździ po domu, ogrodzie, ćwiczy koordynację, bo trzymanie kija między nogami i bieganie jak koń, to nie lada wyzwanie.
Nasz Szkrab też przepada za konikami.
OdpowiedzUsuńZabawki wykonane własnoręcznie są najlepsze.
Oj zgadza się najlepsze i choć na szybko zrobione, daje frajdę
Usuń