wtorek, 7 czerwca 2016

Patataj - jazda na koniu

Zacznę znów od przygody, jaka nas spotkała. Otóż, jakiś czas temu po drzemce południowej zobaczyliśmy w naszym ogrodzie dwa pasące się konie, jeden uciekł, zrzucając jeźdźca na przejażdżce, a drugi go gonił. Ostatecznie oba wylądowały u nas. Dziecku niewiele trzeba, by złapać bakcyla i zapalić się do czegoś, więc nasz dwulatek zaczął powtarzać, że będzie jeździł na koniu.
Okazja nadarzyła się chwilę później na festynie, miał okazję spróbować. Spodobało mu się i choć minęło już trzy tygodnie nadal powtarza, że jeździł na koniu w kasku, pan go asekurował i się trzymał, siedział na "siodele", i na koniku bujało. Na placu zabaw często wskakuje na konika - bujaka i woła patataj.

No więc dziś na szybko wpadłam na pomysł jazdy ciut innym konikiem. Natchnienia miałam dwa - pierwsze to książka, którą czytamy do znudzenia, a w niej ten wiersz i te rysunki.
A drugie, to moje Dziecię, które chodziło po domu z kijem od włazu na strych po domu. Od razu mi się skojarzyło i tak w 5 minut powstała zabawka - konik.  Nie jest zbyt estetyczny, mógłby być pomalowany farbą, mieć bujną grzywę z wełny na przykład, a może i być mięciutki, uszyty i wypchany czymś, ale jest jaki jest.
I ważne, że spełnia zadanie, Młody bawi się, jeździ po domu, ogrodzie, ćwiczy koordynację, bo trzymanie kija między nogami i bieganie jak koń, to nie lada wyzwanie.

Teraz trzeba mi i tatusiowi zrobić podobne i całym stadem galopować. No i hasło nasze spełnione - Więc bawmy się - zabawa nic nie kosztuje :)

2 komentarze:

  1. Nasz Szkrab też przepada za konikami.
    Zabawki wykonane własnoręcznie są najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zgadza się najlepsze i choć na szybko zrobione, daje frajdę

      Usuń