poniedziałek, 16 listopada 2015

Teatrzyk pacynkowy

Ostatnio w czasie zajęć w bibliotece pani Jola wykorzystała pacynki na palce. Natchnęło mnie to do zrobienia własnych. Już dawno wiedziałam, że chcę je zrobić, ale teraz widząc reakcję Młodego poczułam, że to ten moment.


Zabrałam się więc do szycia. Mam trochę filcu, więc z materiałami nie było problemu, mąż zajął się Synem, więc miałam popołudnie dla siebie i igły, i tak powstały nasze pacynki. Zrobiłam komplet do "Czerwonego Kapturka" i żabę.
Babcię i gajowego wykorzystujemy jako męża i żonę w innych przedstawieniach, a i inne pacynki służą nam do dowolnych celów. Koszt materiałów to 8 zł. Taniocha. Kupiłam kiedyś na allegro skrawki filcu, mix kolorów i to wykorzystuję. Akurat nadają się do moich celów, jest mnóstwo kolorów, a rozmiar dostosowany do palczastych pacynek.
 Teatr nas opanował. Niedawno pisałam o teatrze cieni, teraz pacynki, niedługo przyjdzie pora na kukiełki. Naszą paluszkową kolekcję będziemy poszerzać, jeśli czas pozwoli. Teraz obowiązkowo: smok, król, królowa i kilka zwierząt. Cieszę się z jednej rzeczy, że przemogłam w sobie swoją niechęć do robienia czegokolwiek, tłumacząc, że nie umiem, nie potrafię, nie mam talentu. Faktycznie inni robią czasem ładniej, ale nam się nasze też podobają, są niedrogie, a zapewnią nam długie godziny zabawy. Pojutrze idziemy na szczepienie, akurat możemy je wziąć do torebki i w oczekiwaniu pobawić się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz