Dziś trochę o zabawach sensorycznych, a konkretnie jednej z nich - o kąpieli z balonami. Zabawiliśmy się tak zupełnie spontanicznie. Byliśmy w Pepco po płaszczyk na deszcz, a przy okazji w ręce wpadły nam balony.
Balony zostały nadmuchane, wrzucone do wanny i kąpiel była gotowa. Młody początkowo miał trudność z łapaniem mokrych baloników, po chwili jednak już nie.
Balony podrzucaliśmy do góry, odbijaliśmy, nazywaliśmy kolory, masowaliśmy się. Dziecię łapało balon, podawało, goniło jeden upatrzony. Doskonale przy tym trenowało chwyt i rzut. Potem zaczęliśmy "słuchać" balonów. Pocieraliśmy o mokry balon ręką - aż zęby mnie bolą od tego dźwięku. Potem laliśmy konewką, uzyskując piękny dźwięk deszczu. Trzeba to zapamiętać i w przyszłości wykorzystać. Zabawę polecamy, balony zostały odłożone na następny raz. To znakomita stymulacja dotyku i wzroku, doskonalenie małych dłoni.
Musimy dokupić ich jeszcze trochę, żeby cała wanna była pełna.Przy okazji dowiedzieliśmy się, że kiedy balony za długo są w wodzie, to przyklejają się mocno do siebie i próba oderwania ich kończy się pęknięciem. Wiedzieliście o tym? W zimie będziemy robić balonowe bałwanki.
Ale świetny pomysł! I super blog:) wieczorem mam zamiar przeczytać go całego, zaraz po tym jak synka położę spać po balonowej kąpieli bo ten patent spróbuję już dziś :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) my kapiemy się teraz raz na dwa tygodnie z balonami, taka fajna zabawa jest, aż żal kończyć. Z każda kąpielą też lepiej idzie nam chwytanie i rzucanie balonem. Miłej kąpieli :) A i widzę, że Ty masz zdolności szyciowe, fajnie :)
Usuń