niedziela, 21 czerwca 2015

Tydzień z pojazdami, cz. 2 - Pudełko sensoryczne

W naszym tygodniu, a raczej dwóch o pojazdach nie mogło zabraknąć pudełka sensorycznego. Po urodzinach został obrus więc okleiłam nim jedną ścianę pudełka. Całość wysypałam kamyczkami, które tatuś ofiarnie zebrał do wiaderka w wąwozie. Pasy są z białego filcu.
Po obu stronach umieściliśmy sygnalizator świetlny - jeden z korków, drugi ze zmywaków kuchennych.
Do tego dodaliśmy resoraki i inne małe samochodziki, plus pieszego.
Nie mogło też zabraknąć znaków drogowych. Mają trzy podstawowe kształty - koło, trójkąt, kwadrat. Umieszczone na słomce, zrobione z pianki. Włożyłam też kilka kart pojazdów, które poznajemy w tych dniach. I na koniec trafiła tam kierownica plastikowa.
A jak się tym bawimy. Postawiłam pudło przed Młodym. I pozostawiłam na początku swobodę. Dziecię oglądało wszystko z zaciekawieniem, machało elementami, rzucało. O dziwo wszystko trafiało do pudełka. Z czasem dopiero kamyczki były na podłodze. Nawet nie musiałam pilnować, żeby nie jadł kamyczków, bardziej interesowało go grzebanie i rzucanie nimi.
Później przystąpiliśmy do prezentacji. Nazwalismy wszystkie elementy, zaśpiewaliśmy nasza pisenkę "Po ulicach auta pędzą w rożne strony..". Omówiliśmy kolory, kształty. Pojeździliśmy samochodami we wszystkie strony, po kamykach, po pudełku, rękach, stopach. Na koniec Młody sam wszedł do pudełka i poznawał wszystko stopami. Nie wiem czy dziecięce stopy są mniej wrażliwe??? Ja bym od razu się krzywiła, a jemu się podoba. Dodatkowo ćwiczyliśmy jazdę w pudełku po mieszkaniu. Zdaje się, że ćwicząc propriocepcję i równowagę. Słuchaliśmy jak kamyczki uderzają, a jak inne elementy. Słuchaliśmy też znów dźwięków ulicy z komputera.
Następnie bawiliśmy się miseczkami z Fischer Price, z wieży. Tak na marginesie, to jedna z nielicznych plastikowych zabawek, która jest na prawdę warta kupienia. Dobieraliśmy według kolorów i wrzucaliśmy części sygnalizatora. Podzieliłam młodemu to zadanie i wrzucaliśmy pojedynczo, tzn. podczas jednej zabawy tylko do miseczki w jednym kolorze. Na końcu do wszystkich trzech, ale i tak musiałam podawać elementy, żeby wrzucał.
Pudełko nadal stoi w pokoju i młody kiedy chce bierze jakiś element, wyrzuca kamyczki. Chwytanie ich to znakomite ćwiczenie dla raczek, więc mama się cieszy. Kamyczkami napełniamy też miseczki, przesypujemy, nawet Młody wpadł sam na to, żeby łopatką to robić.
W pudełku zabrakło mi tylko jakiegoś elementu zapachowego. Ale wszystko co mi się kojarzyło z pojazdami śmierdzi, więc jakoś wydało mi się nieodpowiednie dla takiego malucha. Chociaż jakiś element metalowy mógł sie pojawić, ale nie malam bardzo co dać, żeby pasowało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz