sobota, 20 czerwca 2015

Tydzień z pojazdami, cz. 1

Nasza zabawa rozciągnęła się zdecydowanie poza tydzień. Zaczęło się od fascynacji Młodego samochodami i traktorami. Postanowiłam to pociągnąć. I zaplanowałam kilka działań. Najpierw wydrukowałam karty o stąd. Nie drukowałam wszystkich, bo nasz roczniak ma czas na to. Zaczęliśmy od kilku - pociąg, traktor, samochód, statek, rower, ciężarówka, motocykl (czemu motocykl, a nie motor?). Codziennie powtarzaliśmy sobie nazwy, oglądaliśmy obrazki, bawiliśmy się kartami, tak, że Dziecię bezbłędnie wskazuje na te pojazdy.
Kupiliśmy też zestaw resoraków - o taki.

Najpierw myśleliśmy, że syn będzie za młody na taką zabawkę, ale okazała się ona hitem od pierwszego wejrzenia. Chłopak, to jednak chłopak. Młody od początku się nie rozstaje z samochodzikami, są one wszędzie, w łazience, w pokojach, nosi je, ogląda, wrzuca na przyczepę. Dodatkowo ćwiczył paluszki jak z wypraski wyjmował je kilka razy. Teraz wypraskę wyrzuciliśmy, bo niestety zepsuła się. Samochodziki są super, uczymy się na nich kolorów, rozmawiamy o kołach, puszczamy je po pokoju.

wrzucamy samochodziki i wyrzucamy
garaż
zjeżdżalnia dla resoraków
Do tego dorobiliśmy z pudeł, których u nas nigdy nie brakuje zjeżdżalnię dla samochodów. Puszczanie ich przez pół godziny jest normalne. I co mi się podoba, początkowo Młody tylko podawał samochody i się cieszył, że zjeżdżają, teraz sam próbuje puszczać.

Pod spodem, po podniesieniu jezdni znajduje się garaż. Za jakiś czas planujemy ulepszyć naszą zjeżdżalnię i popracować z drewnem, żeby było bardziej trwałe, ale to już jak młody będzie starszy i bardziej świadomy. Na razie bawimy się tak i jest fajnie.
Bardzo niewyraźne, ale za to widać wyraźnie próby samodzielnej zabawy
 Kolejną rzeczą jaką zrobiliśmy były kredkowe pojazdy - 

Kredki świecowe DIY
Przepis być może znany - połamane kredki świecowe wkładamy do posmarowanej olejem formy silikonowej o wybranym kształcie. Rozpuszczamy kredki w piekarniku, a po rozpuszczeniu czekamy aż ostygną i przybiorą właściwy kształt. Oto nasze.













Słuchaliśmy też oczywiście dźwięków pojazdów, nazywaliśmy je. Zdziwienie dziecka bezcenne, kiedy dźwięk, w miarę znajomy, bo, np. samochodu wydobywa się z komputera.
Naturalnie mama śpiewała też piosenkę o samochodach, do której wymyśliła ruchy. "Po ulicach auta pędza w różne strony, uważajcie dzieci na światło czerwone...". Chodziliśmy sobie po pokoju zatrzymując się w odpowiedniej chwili. Pokazywaliśmy też światła sygnalizatora.

Dodatkowo wykorzystaliśmy nasz zrobiony z pudelka pojazd. Jeździmy nim po pokoju, wydajemy dźwięki pojazdu. Nawet Młody wreszcie nauczył się robić brum i wrrr wargami.


Na spacerze byliśmy bardziej uważni. Specjalnie przechodziliśmy przez skrzyżowania, zwracając uwagę na światła, nazywaliśmy samochody na parkingu. I szczęście nam sprzyjało, bo akurat teraz był festyn w naszej parafii, na którym był radiowóz policyjny i motor. Młody ma zdjęcie w obu, zwiedził wnętrze samochodu i wsiadał na motor. Dopełnienie tygodnia doskonałe.
Do zabawy wykorzystaliśmy też puzzle pojazdy Melissa & Dough. Na razie tylko je wyjmujemy i nazywamy pojazdy i kolory.
No i na koniec bawimy się kartami CzuCzu z pojazdami, świetna zabawka, przy okazji ćwiczymy dźwięki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz