czwartek, 22 września 2016

Przytulanki, masażyki, na jesienne chłody

Jesień już puka do nas, a wraz z nią nastrój "niech mnie ktoś przytuli". Dlatego tez o tym chciałam dziś napisać i polecić w projekcie Przygody z Książką " Przytulanki, czyli wierszyki na dziecięce masażyki" M. Bogdanowicz. Jest to niby klasyka. Ale znów być może jest ktoś, kto nie zna.


Jest to pozycja z popularnymi wierszykami, ale i tymi nowymi, przy każdym z nich jest instrukcja jak masować dziecko, co i jak kreślić mu na plecach, kiedy łaskotać, przytulić, pogłaskać, kiedy ugniatać.
Naszym ulubionym stał się wierszyk o koniku,
 "Biega źrebak po łące, wącha kwiatki pachnące.
Tu rosną stokrotki, tu maki, a tu kolorowe bratki.
Podchodzi klacz jego mama, nosem go lekko dotyka.
 Konik do mamy się śmieje i dalej po łące bryka.
Za to wieczorem w stajence do mamy tuli się blisko. Układa do snu na sianie i chrapie jak wielkie konisko."
Dzieci uwielbiają być dotykane. Dotyk jest tym, dzięki czemu poznają świat, komunikują się. Dzięki takim masażykom maluchy są odprężone, zrelaksowane, a dodatkowo tworzy się niezwykła więź między nimi a rodzicem. Tworzy się atmosfera bliskości, zaufania, intymności, zapewnione jest poczucie bezpieczeństwa. Masujmy więc dzieci jak najczęściej, najlepiej codziennie wieczorem.
Mój Młody bardzo to lubi, czasami czeka, w którym momencie będą łaskotki, czasami tuli się, bo tego potrzebuje. Masażyki dają okazję do obserwacji dziecka i jego potrzeb. Jednego dnia mamy dziecko, które chce być głaskane, innego takie, które woli bardziej dynamiczny dotyk. Odpowiadajmy na te potrzeby.
Książka "Przytulanki.."pomoże nam w tym. Poza tym zacytowanym wyżej, jest w niej wiele innych wierszy. Część, jak pisałam jest znana, "Ślimak pokaż rogi", czy "Tańcowały dwa Michały". Ale, np. ja znając te wiersze, nie wpadłam na to, że można wykorzystać je do "rysowania" na plecach dziecka. Wielu rodziców, z którymi miałam do czynienia w ramach zajęć też nie.
A na koniec osobiste wspomnienie. Pracowałam z dziećmi tzw. trudnymi, maluchami, które żyły w niesprzyjającym (ładnie mówiąc) środowisku, zaniedbane, czasem głodne, gdzie brakuje ciepła na co dzień. I one, kiedy wprowadzałam na zajęciach masażyki, uwielbiały je. Masowały sobie wzajemnie plecy, na co dzień głośne, hałaśliwe, pełne emocji, wyciszały się, uspokajały. Mało które zajęcie potrafiło tak doskonale je wyciszyć i zrelaksować. Przyzwyczajone do krzyku - krzyczały, a tu spokojnie, łagodnie doznawały dotyku drugiej osoby.
Polecam serdecznie.
https://dzikajablon.wordpress.com/2016/02/23/przygody-z-ksiazka-4-blogi-w-projekcie/

6 komentarzy:

  1. Moja 8 latka do tej pory lubi jak czasem takie wierszyko masażyki Jej robię :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znam i 30 -latki, i 30 - latków, którzy tez lubią, masażyk z opowiadaniem to jest to :)

      Usuń
  2. Znam tę książkę od dawna, jest urocza:)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, a ja nie znałam, a to taki fajny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O i to mi się podoba, czasami wydaje mi się, że wszyscy znają i po co to pisać, a jednak można komuś coś podpowiedzieć. Fajnie :)

      Usuń