wtorek, 15 grudnia 2015

Realizacja kalendarza adwentowego

Na początku adwentu pisałam Wam, że zrobiliśmy kalendarz adwentowy, pisałam tu o tym. Teraz chciałam Wam pokazać, jak to wygląda w praktyce. Zapraszam do naszego domu :) Każdego wieczoru, chyba, że jest zadanie, to wcześniej, mamy chwilę modlitwy przy wieńcu (takim), potem Młody otwiera pudełko.

Widać, że załapał o co chodzi i nie domaga się w innym czasie otwierania pudełek. Do tej pory mieliśmy więc takie rzeczy jak: smakowanie daktyli i rodzynek. Potem, kiedy przez kilka dni nie było nic do jedzenia, tylko działania, Dziecię błagalnym głosem mówiło mniam mniam.
Było też obieranie, smakowanie i wąchanie pomarańczy. Obecnie nie kojarzy się już tak bardzo pomarańczy z Bożym Narodzeniem, są one zbyt powszechne, ale dla mnie zawsze zapach pomarańczy pozostanie zapachem Świąt.

Do wąchania mieliśmy też cynamon. Pobawiliśmy się później nim pisząc na talerzu, a potem po podłodze.

Kolejnego dnia śpiewaliśmy kolędę, graliśmy na instrumentach. Oglądaliśmy też gwiazdę betlejemską. Czytaliśmy Pismo Święte o narodzeniu Pana Jezusa. Oglądaliśmy obrazki, na których było pokazane dzielenie się opłatkiem, choinka, stół wigilijny.
Trochę podziałaliśmy manualnie - zrobiliśmy bombkę i choinkę, a ostatnio postaci do szopki. Bazą do nich są pudełka po zapałkach. Skoro mamy pudełkowy kalendarz, to i one takie będą. Oklejamy je papierem kolorowym i doklejamy szczegóły, typu:  ręce, włosy.



Rysowanie i malowanie nie sprawia tak Młodemu frajdy, jak właśnie klejenie, tu ma tego aż nadto. W szopce są jeszcze nie wszystkie postaci, ale jak na jeden raz, to i tak dużo zrobiliśmy. Będzie oczywiście Pan Jezus na sianku i osiołek. No i sama szopka musi się zrobić :)
Poza tym świętowaliśmy, jak wiecie stąd, przyjście św. Mikołaja, przygotowaliśmy mu specjalne miejsce.
By rozwijać też zmysł dotyku, bawiliśmy się goździkami, a kolejnego dnia świerkowymi gałązkami. Gałązki nas miziały, dotykaliśmy je, chodziliśmy po nich, wąchaliśmy.
 Jak widzicie, nasze działania są zwykłe i proste. Nic nadzwyczajnego, nie wymagają wiele wysiłku. W sam raz są dostosowane do wieku naszego Dziecka. Dla nas są wyjątkowe, przybliżają atmosferę Świąt, a przy okazji rozwijają zmysły Młodego. Jest to nasz rodzinny czas. Niezwykły. I aż żałuję, że czas tak szybko leci. Tyle jeszcze w planach, a tak mało dni zostało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz