piątek, 16 grudnia 2016

Planeta zwierząt

Nie wiesz co to żołna, teju, husarz, edredon? A mazurek kojarzy ci się tylko z plackiem wielkanocnym? A może chciałbyś wiedzieć jak wygląda zmierzchnica? Wówczas koniecznie musisz zagrać w grę Granny Planeta zwierząt.



Ładnie wyszedłem na zdjęciu?

Jest to gra karciana, w zestawie mamy aż 110 kart zwierząt. Tu uwaga - na kartach są rzeczywiste zdjęcia, nie żadne grafiki, pstrokate kolorowe obrazki dla dzieci, tylko faktycznie piękne zdjęcia, bardzo realistyczne. Nawet ja odróżniam na nich łasicę od gronostaja. Realizm zdjęć jest na prawdę dużym plusem gry. Pozostałe elementy też są bardzo ładne, użyte kolory są stonowane, powiedziałabym, że takie "ekologiczne", znakomicie pasują do tematyki gry o zwierzętach.



 Cardline czy nie Cardline?

Początkowo, pobieżnie poznając zasady, stwierdziłam, że to drugi Cardline. Zwierzęta. Niewiele się pomyliłam. Faktycznie - zastosowana mechanika jest taka sama, polega na uporządkowaniu zwierząt według cech: prędkości, wielkości i wieku.

Teraz powiedziałabym, że to bardziej rozbudowany Cardline. Tam mieliśmy grę tylko na jedną cechę, według niej wszystkie karty porządkowaliśmy, tu mamy nie dość, że trzy cechy, to jeszcze każdy gatunek musimy umieścić na właściwym kontynencie. Jeśli tego nie wykonamy właściwie, dostajemy punkty karne. Mało tego, na kontynentach umieszczamy dodatkowo postać ekologa, a w wariancie zaawansowanym wprowadzimy myśliwego. Te dwie postaci wprowadzają negatywną interakcję do gry, a dodatkowo pozwalają na zastosowanie strategii. W Cardline zupełnie tego nie było. Tu, ekolog pozwala pozbyć się zebranych punktów karnych, zaś myśliwy blokuje dokładanie zwierząt do danego kontynentu. Zobaczcie jaka piękna strategia się szykuje - ja nie mając kart zwierząt europejskich blokuję innym możliwość dokładania ich tam, opóźniam innych tym sposobem.



Wejdź do mego wnętrza - o moich odczuciach

Nie wiem czy przez tekst przebija moja sympatia do tej gry, ale jeśli nie, to teraz wyrażę ją słownie. Gra jest bardzo dobra. Polecana jest dla dzieci od 8 roku życia, co jest odpowiednia granicą wiekową, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że należy czytać, szacować wagę, wiedzieć co to prędkość, wyobrażać sobie długość życia, no i dodatkowo orientować się w kontynentach. Jednak granica wiekowa nie oznacza, że z młodszymi nie możemy podejmować prób zabawy grą. My z dwulatkiem rozpoznajemy zwierzątka. Jest to świetna zabawa dla niego. Starszym można już więcej opowiadać o tych gatunkach, można na ich dziecięcy rozum porównywać, które jest większe, mniejsze, szeregować. Grę te bardzo lubią szkolniaki młodsze i starsze, a nawet takie duże jak ja.
Co jeszcze o niej myślę? Że pełni doskonałą rolę edukacyjną. Rzeczywiście pozwala zapoznać się z gatunkami, zapamiętać co nieco o nich. W Cardline mieliśmy podobną mechanikę, ale tam według mnie było trudniej, ogarnąć ogrom zwierząt. Tu mamy coś takiego jak druga runda. Po zagraniu pierwszej, wszystkie używane karty, np. w przypadku dwóch graczy 20 kart, tasujemy i ponownie je rozdajemy. Mamy większe szanse na zapamiętanie, zastosowanie zapamiętanych informacji, bo jesteśmy na świeżo z nimi, utrwalamy je, operując tymi samymi kartami.
I tak jak pisałam ogromny plus za zdjęcia, w Cardline mieliśmy grafiki, niektóre niezbyt wyraźne. Tu nie mamy problemu z rozpoznaniem zwierzęcia. Mamy uchwycone najdziwniejsze okazy, te, które wspomniałam na początku chociażby. Tu może nasuwać się pytanie, czy takie "trudne" gatunki nie zniechęcają dzieci do gry, skoro nawet nie wiemy jak one wyglądają, to jak szacować ich wielkość czy wiek? Odpowiedź brzmi, nie zniechęcają. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że grając z dziećmi możemy część tych kart odłożyć, żeby się nie okazało, że pociecha ma tylko takie gatunki do wyboru. Po drugie, jeśli raz nam się trafi takie zwierzę, jesteśmy ciekawi nowości, szybciej zapamiętujemy informacje o nim. Za drugim razem ten gatunek nie jest nam już straszny.
 Czy w grze widzę minusy? Owszem. Jeden. Nie rozumiem dlaczego nie mamy Antarktydy. Jest to zdecydowany minus, bo zaznajamianie dzieci z kontynentami i gatunkami na nich mieszkającymi jest przez to niepełne. Poza tym zastrzeżeń nie mam.
Grę z czystym sumieniem polecam, zwłaszcza tym, którzy lubią takie quizowe pozycje. Fajnie, kiedy gra czerpiąc mechanikę od innej, staje się od niej lepsza.
Dziękujemy wydawnictwu Granna za egzemplarz do recenzji.
http://mamajanka.blogspot.com/2016/02/grajmy.html


1 komentarz:

  1. żołna to wiem... warto by poznać pozostałe
    szczególnie, że wygląda na to, że z taką grą czysta przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń