poniedziałek, 20 czerwca 2016

Wielkie miasto Lublin - mały człowiek

Dziś zaczynamy udział w kolejnym projekcie blogowym. Może z mobilnością u nas różnie bywa, ale bardzo lubimy podróże, lubimy zwiedzanie. I jak jest coś fajne - reklamujemy. Ów projekt dotyczy właśnie podróży.
https://myshowelove.wordpress.com/2016/05/31/gdzie-nogi-poniosa-zapowiedz/

Ponieważ temat czerwcowy to Wielkie miasto - mały człowiek, zaczniemy od naszego miasta Lublina, żeby nie było "Cudze chwalicie, swego nie znacie...". I przy okazji może ktoś skorzysta za rok z naszej propozycji.
Jak co roku w weekend majowy, a nawet tydzień wcześniej, zaczyna się w naszym mieście Sezon Lublin. Inicjatywa fajna, promująca miasto, jego walory turystyczne, i to w sposób niesamowicie ciekawy. Są rajdy rodzinne po lesie zakończone ogniskiem, Baby Tour - czyli spacer z przewodnikiem dla rodziców z dziećmi w wózkach, przejażdżki naszymi starymi trolejbusami (Ziutkiem), rozmaite gry miejskie, zwiedzanie na rowerach spływy kajakowe Bystrzycą, no jednym słowem jest tego mnóstwo, zarówno dla starszych, jak i młodszych.
My byliśmy na kilku punktach programu. Ale dziś o jednym.

W tle Trybunał koronny, a to eko - śmieciarka
W tym roku byliśmy na grze miejskiej Lubelskie zagadki z audioguidem. Generalnie uwielbiamy gry miejskie, chyba na każdej możliwej byliśmy, nawet w ulewnym deszczu. Teraz,  najpierw wypożyczyliśmy sprzęt, czyli urządzenie, na którym były nagrania dotyczące zabytków na naszej trasie.
Tatuś ze sprzętem - a w ręku zadania

Wciskając kolejne guziczki dowiadywaliśmy się co nieco o historii Lublina. Dodatkowo dostaliśmy kartę z zadaniami do wykonania, a odpowiednie hasła utworzyły nam krzyżówkę.

Zadania polegały na odnajdywaniu, w trakcie zwiedzania, określonych detali, np. rzeźb, kawałków fasady i na ich podstawie odpowiadaniu na pytania, np. kto mieszkał w domu z takimi oknami?
Kto tu mieszkał? - jedna z nieodnowionych jeszcze kamienic

Ponieważ mamy dwulatka, ktoś mógłby spytać co takiego fajnego jest dla dziecka w takim łażeniu. Samo w sobie nic, ale nasz syn został przez nasz zaangażowany do działania. Chętnie trzymał kartę zadań, odnajdywał elementy z obrazków, nawet słuchał przewodnika.
Młody słucha przewodnika
My swoimi siłami mu opowiadaliśmy legendy. Kiedy byliśmy na Placu po Farze, nawet przedstawiliśmy teatralnie legendę o śnie Leszka Czarnego, tak, że Młody ją bardzo dobrze zapamiętał i opowiadał. A było to tak: Jaćwingowie napadli na Lublin, Leszek Czarny wahał się czy walczyć, czy czekać na posiłki. Wtedy we śnie ukazał mu się Archanioł Michał, który wręczył mu miecz i kazał walczyć.
Oczywiście książę wygrał z pomocą cudownego miecza, a na miejscu snu ufundował kościół farny pod wezwaniem św. Michała. Nasz Tatuś ofiarnie spał na ziemi, Mamusia była aniołem, potem obejrzeliśmy sobie miniaturę dawnego kościoła i tak to z dwulatkiem poznajemy legendy.
Odtworzone ruiny i replika dawnego kościoła w wersji mini

Młody dowiedział się, że herbem lubelskim jest koziołek w czasie spaceru szukaliśmy go na czym się tylko dało. Frajdą była studzienka, fontanna, czy jak to się zwie, w postaci lubelskiego koziołka i oblewanie się wodą.
Na koniec dostaliśmy w nagrodę trzy książeczki o legendach lubelskich - komiksy. Czytaliśmy dwie z nich tę o Fortunie zostawiamy na później.


2 komentarze:

  1. Cudowne i rewelacyjne! Uwielbiam gry miejskie. Takie zwiedzanie z dodatkowym celem jest znacznie większą frajdą i więcej się dzięki temu zapamięta!

    OdpowiedzUsuń
  2. gra i komiks = świetne inicjatywy promujące miasto zarówno wśród przyjezdnych i samych mieszkańców
    brawo Lublin!
    i oczywiście brawa dla Was za zdobycie nagrody ;)

    OdpowiedzUsuń