Dziś temat nie o zabawie, ale modlitwie. Pisałam już trochę o naszym Wielkim Poście rok temu. W tym roku opowiem Wam o naszej Drodze Krzyżowej, może komuś się przyda.
Pomysł nie nowy, nie mój, ale my praktykujemy, więc może kogoś natchnę, doinformuję.
Otóż, z dziećmi nie chodzimy z różnych względów do kościoła na Drogę Krzyżową, więc pozostaje nam modlitwa domowa. W piątek rozkładamy na dywanie koc i różne przedmioty obok- młotek, obrazek Matki Bożej, kamień, gwóźdź, bandaż, plaster, ludzika, chustkę,drewniany i metalowy krzyż, czasem koszulkę.
Nasza Droga Krzyżowa jest dostosowana do dzieci, czyli jest dość skrócona, zaczynamy od podania stacji, np. Stacja pierwsza - Pan Jezus skazany na śmierć, odmawiamy "Kłaniamy Ci się..." i tu opowiadam krótko, że był Piłat, który był sędzią i mógł wypuścić Jezusa, ale nie zrobił tego. Wydał wyrok, przestraszył się większości. Po opowiadaniu Młody dobiera właściwy przedmiot (młotek sędziowski lub naczynko z wodą - wolimy to drugie, bo niestety mniejszy bierze młotek i bije po głowach) i układa na kocu.
Przy drugiej stacji - Wzięcie krzyża, zwracamy uwagę na Miłość. Generalnie dla dzieci podkreślamy element Miłości, a nie cierpienia w Drodze Krzyżowej. Pytam czy Pan Jezus coś złego zrobił, że dostał karę? A co robił dobrego? Podsumowujemy sobie, że był tylko dobry, i że choć to niesprawiedliwe wziął krzyż, bo nas kochał. Dziękujemy za to (układamy drewniany krzyżyk).
Jeśli chodzi o stacje I, II, III upadek, my łączymy to w jeden, też podkreślamy rolę Miłości, że Jezus się nie zniechęcił, tylko szedł dalej.(układamy bandaż lub plaster) Czasami przy scenie z Weroniką czy Szymonem odgrywamy scenkę, żeby pokazać bohaterstwo świętej Weroniki, która nie bała się żołnierzy, a niosła pomoc. Podkreślamy element wdzięczności (układamy chustkę, przy Szymonie ludzika Duplo). Przy spotkaniu z Matką, modlimy się za wszystkie mamy, żeby nie były zasmucone (układamy obrazek). Przy obnażeniu z szat - podkreślamy tylko to, że ludzie wyśmiewali się z Jezusa, zastanawiamy się jak on się czuł, sam jeden przeciw tłumom, przepraszamy za to co zrobiliśmy złego wobec innych (układamy koszulkę). Kulminacyjnym momentem naszej Drogi Krzyżowej jest śmierć na krzyżu, łączymy tę stację z przybiciem do krzyża. Wtedy uroczyście klękamy, dziękujemy w sercu lub szeptem za to, że Jezus za nas umarł, że możemy pójść do nieba. Na końcu wspominamy, że dla nas ta Droga Krzyżowa się nie kończy na grobie i kamieniu, że czekamy na zmartwychwstanie, że będzie Wielkanoc.
Podczas nabożeństwa nie zawsze mamy stacje po kolei, patrzę na dzieci, do nich dostosowuję, kiedy widzę znużenie, bo przy którejś więcej mówiliśmy, to rozważamy taką stację ze scenką. Kiedy już zmęczenie jest totalne, skracamy rozważania i tylko układamy pasujący przedmiot lub tylko krótkie wezwanie odmawiamy, typu "Dziękujemy Ci Jezu,np. za ludzi, którzy niosą pomoc".
I tak to. Kogoś może to oburzać, że nie mamy wszystkich stacji, że rozważania są takie, a nie inne. Dla nas jest tak dobrze. Dzieci, a w zasadzie na razie jedno, doskonale rozumie co robimy, przeżywa na swój sposób to nabożeństwo, jest wprowadzane w świat modlitwy, a na tym nam zależy. Chcemy, żeby wiara, Bóg, były obecne w ich codzienności. Droga Krzyżowa zajmuje nam ok 10 min., dzieci nie nudzą się, Młodszy albo jest na rękach, bo zasypia, albo bawi się, dotyka naszych przedmiotów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz