Pewnego wieczoru zamarzyło nam się wspólne rodzinne robienie ozdób jak za dawnych czasów, kiedy rodzina i sąsiedzi w jednej izbie się zbierali, rozmawiali, śpiewali kolędy i wykonywali ozdoby. I tak spontanicznie zaprosiliśmy dwie koleżanki z dziećmi i zaczęły się robótki. Nawet słomę ze stadniny wzięłam, ale ostatecznie wspólnie jej nie wykorzystaliśmy. Dzieciaki, zwłaszcza dziewczynki tworzyły zawzięcie. Moi potomkowie ciut mniej, a więcej rozrabiali, ale i tak spotkanie było bardzo udane. Twórczy bałagan rządzi :)
Popatrzcie na nasze dzieła. Jak to komentował nasz Tatuś -"ja nie wiem, wydaje mi się, że jak co roku robimy ozdoby, to powinny być takie same, a zawsze są inne".
Zaczęliśmy od masy porcelanowej. Przepis tutaj. Dzieci odciskały w niej różne faktury, np. plaster pomarańczy zasuszonej, spodobało im się też wkładanie cekinów.
Potem była pełna dowolność. Mamy robiły stroiki, dzieci ozdabiały bombki styropianowe, a nade wszytko królowały drewienka- plastry drzew (talarki brzozowe), większe i mniejsze. Powstawały bałwanki, kotki, misie. Niektóre potraktowaliśmy po prostu pieczątkami. Na innych od szablonu farbą malowaliśmy wzór gąbką, przyklejaliśmy gotowe filcowe ozdoby. Moja ulubiona ozdoba to Jezusek na sianku - zgadniecie, który to?
Ozdoby cudne... Ale najfajniejszy był ten pomysł by się zebrać w większym gronie i radośnie tworzyć ;-)
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała, najfajniejsze było to, że razem
Usuń