piątek, 27 października 2017

Książka DIY

Ostatnio, w przedszkolu starszego syna był konkurs na wymyślenie bajki i zilustrowanie jej. Postanowiliśmy coś wykonać. Młodego nie trzeba było namawiać, wymyślanie historii, książki, słowa. to jego żywioł.


W ten sposób powstała książka, której głównym bohaterem jest Belis - postać wymyślona przez syna. Belis występuje w każdej naszej zabawie - jest traktorem, samochodem, misiem itp. Tym razem był strażą pożarną. Potomek wymyślił akcję, bazując na przeczytanych kiedyś książkach, mamy więc działania Belisa jako strażaka - gasimy pożar, zdejmujemy kotka z drzewa, podlewamy kwiaty.
Nasza książka jest sensoryczna, wykorzystaliśmy różne materiały, żeby móc dotykać, słuchać, miało być i wąchać, ale nie wyszło.
 Na okładce jest remiza, w której Belis odpoczywa, ma tam nawet rurę do zjeżdżania i dzwonek, który dzwoni, gdy ktoś potrzebuje pomocy.
Belis rusza na ratunek kotkowi, rozmawia z kotkiem, przestrzega, żeby nie wspinał się więcej na drzewa.

Kotek jest naklejony i przyczepiony do sznurka, żeby łatwo go było zdejmować i zakładać na drzewo.
Następnie Belis gasi pożar w domu, w zależności od dnia pali się też płot, czasem dzieci odwozi do szpitala karetka, czasem Belis uczy je, że nie wolno się bawić ogniem, czasem nie ma tam ognia, a jedynie gniazdo os dzielny wóz strażacki wynosi ze strychu.

Jak widać, dzieci to drewniane kukiełki, można je wyjmować i przemieszczać między stronami. Płomień również jest do przenoszenia.
Kolejna karta to autostrada, Belis mknie na ratunek, auta ustępują mu z drogi, czasami jakieś z nich się pali.

Jak widać wszystkie samochody mają oczy. Nasze wszystkie resoraki też. Ot taki kaprys Pierworodnego, który chce by samochody miały buzie i oczy.
Ostatnia karta to ogród i kwiaty, do obowiązków wozu strażackiego należy gaszenie pożaru, ale także opieka nad roślinami. Któż, jak nie on, tak pięknie podleje roślinki. Kartę stworzyliśmy już dawno, o czym pisałam tu, ale teraz ją wykorzystaliśmy.
Nasza kiążka w zasadzie w bardzo dużej większości została wykonana przez Młodego wg moich wskazówek, podpowiedzi, ale starałam się,żeby to on wymyślał z czego coś zrobimy. Pokazałam mu stertę rzeczy i wybierał to co pasowało. Każdą rzecz sam wycinał, malował, kleił. Ja przywiązałam sznurki i zrobiłam dziurę w remizie. A i spisałam jego opowieść, nadając jej bardziej gramatyczną formę, chociaż niewiele musiałam zmieniać, tekst w zasadzie jest autorski.  Napracował się solidnie przy tym, więc tym bardziej jestem z niego dumna.
Nasza książka została już opowiedziana z milion razy. Za każdym razem inaczej. Np. stronę z kotkiem opowiadamy, że kotek wypatrzył z wysokości, że pali się dom i wezwał pomoc.  Dzieci, kukiełki mogą "chodzić" po całej książeczce,rozmawiają z kotkiem, uczą się czego wolno, a czego nie. Czasami wybierają się na wycieczkę do ogrodu z kwiatami razem z Belisem, ale wypoczynek ich jest przerywany przez pożar. Innym razem świętują w remizie bohaterstwo wozu strażackiego. Tylko wyobraźnia nas ogranicza.
p.s. zajęliśmy 1 miejsce :)))

1 komentarz: