czwartek, 7 września 2017

Nasz nowy gość

Wczoraj zaczęło się jak zwykle niewinnie, ot Pierworodny wziął sowę maskotkę i zaczął nią latać. Zaczął do niej mówić i sowa chciał się skryć w domku. Podchwyciłam temat i zaproponowałam zrobienie drzewa dla niej.


Skleiliśmy dwa pudła ze sobą, na przód wkleiliśmy wypraskę po garnku, okleiliśmy wszystko szarym papierem, a na koniec wetknęliśmy gałęzie jako koronę drzewa.
I zaczęła się zabawa, sowa wlatywała do dziupli, wylatywała, potem była sową ze Stumilowego lasu i rozmawiała z Kubusiem - figurką, Królika nie mogliśmy znaleźć. Do lasu dodaliśmy borowika, a potem z lego duplo wiewiórkę i dzika. Na koniec sowa w dziupli dostała łóżko z pudełka, została okryta kołderką i śpi.



Jakie to niezwykłe, że z małej rzeczy może wyjść coś fajnego. Dziś niestety gałęzie zwiędły, ale popracujemy nad koroną z tektury albo bibuły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz