Dlatego też, kiedy padło pytanie o to, jakie mają być urodziny, nie zdziwiło mnie to, że z owadami. Nawet pomyślałam, że fajnie, bo zrobię łatwy tort biedronkę i tyle. Ale tu zaczęły się schody. Młody zażyczył sobie tort w kształcie konika polnego :). Najpierw miała być modliszka, na szczęście zmienił zdanie. Konik polny, to jego ulubiony owad. Ja się śmieję, że zrobiłam tort, który straszy.
W obecnej sytuacji wirusowej, gościem była tylko jedna koleżanka i jej malutka siostra, z którą i tak się widujemy.
Dla dzieci przygotowałam kilka zabaw.
1. Co to za owad? - do pudełeczka z otworkami wrzuciłam figurki owadów, zadaniem było odgadnąć po dotyku co to za osobnik.
2. Mieliśmy też w szaleństwie tanecznym przerywnik plastyczny. Za pomocą plasteliny i farb w sztyfcie, przerabialiśmy kamienie na owady.
3. A na koniec, na wyciszenie, zrobi lam teatrzyk cieni - przedstawiając Bardzo głodną gąsienicę.
Dla mnie wzruszającą chwilą, dla Tatusia zresztą też, a tym samym ważną chwilą dla naszego solenizanta, było odtworzenie filmików z pierwszych chwil po narodzeniu, z pierwszych rozmów, kroków.
Dziękujemy naszym gościom, że byli, a naszemu Mniumniemu życzymy, żeby dalej rósł mądry, dobry i tak kochany i wspaniały jak do tej pory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz