poniedziałek, 8 lutego 2016

Zwierzaki na tratwie i nowy projekt blogowy

 „Gdzie ta keja, przy niej ten jacht..” Skąd taki początek? A stąd, że dziś mowa będzie o grze związanej z pływaniem, pięknie wydanej przez Egmont grze – Zwierzaki na tratwie. Kolejnej z serii ZAGRAJ ZE MNĄ. Ale najpierw poznajcie fantastyczne zwierzątka, którymi będziemy się bawić. Witają Was: Panowie - Lis, Wąż i Wielbłąd, Pani Owca wraz ze Świnią i Kurą, Staruszek Słoń, Królewski Lew, Malutki Króliczek i Sympatyczny Niedźwiadek.
Wpis powstał jako pierwszy w ramach projektu Grajmy!. Do końca 2016 roku będą zamieszczane posty dotyczące planszówek. Recenzja ta była już publikowana niedawno na serwisie Board Times, dziś ją odświeżam. A o projekcie czytajcie tu.
http://mamajanka.blogspot.com/2016/02/grajmy.html

Arka Noego?

Pierwsze moje skojarzenie związane z grą to właśnie arka Noego. Zaraz wyjaśnię dlaczego. W grze Zwierzaki na tratwie naszym zadaniem jest oszacować czy zwierzęta, które zgromadzone są wokół tratwy, zmieszczą się na niej czy nie. No więc podobieństwo jest, każde ze zwierząt walczy o to miejsce na tratwie, niczym na arce Noego, pragnąc popłynąć w dół rzeki. Fabularnie wygląda to tak, że oczywiście tu zwierzęta nie chronią się przed potopem, ale chcą wziąć udział w corocznym spływie rwącą rzeką. Miejsca jest mało i nie każdy szczęśliwiec będzie mógł popłynąć.


Matematyka się kłania

Gra doskonali pierwszą, bardzo ważną zdolność matematyczną, a mianowicie szacowanie. Zabawa polega na tym, że czekające na spływ, zwierzęta ustawiane są wokół tratwy, zgodnie z tym jakie karty ułożymy. W każdej rundzie gracze decydują i głosują TAK lub NIE, w zależności od tego jak oceniają wielkość tratwy i gabaryty zwierząt. I tu mamy trzy możliwe sytuacje. Jeśli wszyscy głosowali na TAK dodajemy nowe zwierzę razem z kartą i powtarzamy głosowanie. Jeśli wszyscy pokazali znaczek NIE, zamieniamy jedną kartę inną i głosujemy.
Po trzech takich sytuacjach wymieniamy wszystkie karty. Najciekawiej jest, kiedy mamy sytuację, gdzie część graczy obstawia, że zwierzęta się zmieszczą, a część, że nie. Wówczas w ruch wchodzi klepsydra, ustawiona na 1 minutę. Gracze, którzy głosowali na TAK próbują wspólnie ułożyć zwierzaki na tratwie, tak by wszystkie się zmieściły, nie zachodząc jedno na drugie i nie wychodząc poza brzeg. Jeśli im się powiedzie, otrzymują punkty (w zależności od rundy 1-6). Jeśli nie, punkty otrzymują przeciwnicy.

Ileż to emocji

No właśnie ostatnia opisana sytuacja jest tą, która nadaje tej grze kolor, sprawia, że budzą się w nas utajone instynkty i nawet najspokojniejszy duch rozemocjonuje się. Klepsydra nieubłaganie przesypuje piasek, my mamy dużo zwierząt, wokół plącze się po stole kilka par rąk, każdy ma jakąś wizję ułożenia zwierzaków, oczywiście lepszą niż inni, a tu nijak one się nie mieszczą. Dodatkowo atmosferę podgrzewają ci, którzy głosowali na NIE, oni kibicują, żeby przeciwnikom się nie udało.

Więc płyniemy tą tratwą czy nie?

Oczywiście, że płyniemy. Gra jest fantastyczna. Ma jeden minus, na dwie osoby chodzi dość słabo, lepiej się gra w pełnym składzie, czteroosobowym. Przeznaczona jest dla dzieci od 5 lat, niektóre czterolatki spokojnie też sobie poradzą. Jest to pozycja niesamowicie rozwijająca, doskonali jak pisałam zdolności matematyczne, szacowanie, myślenie, rozumienie wielkości. Poza tym ćwiczy umiejętność radzenia sobie z emocjami, w tym ze stresem, uczy podejmowania działań w sytuacji napięcia, pod presją czasu. Doskonale rozwija umiejętności manualne, wyobraźnię przestrzenną. No i najważniejsze, grę tę mogą stosować wszelkie korporacje, które prowadzą szkolenia dla pracowników z zakresu współpracy w grupie. Zwierzaki na tratwie wymagają jej dużo. Jak zauważyliśmy już, gra, w które każdy gra przeciwko innym, w pewnym momencie zmienia się w grę prawie kooperacyjną. Część graczy, układa zwierzaki wspólnie, wszystkim im zależy na zwycięstwie. Dogadanie się czy węża położyć wzdłuż, a może w poprzek, gdzie zmieścić lisa, nie jest takie proste.
No i na koniec samo wykonanie gry jest piękne. Każda z gier z serii ZAGRAJ ZE MNĄ jest niesamowita. Ta również. Mamy tu 30 drewnianych zwierzątek, solidne tratwy, piękne karty. Dbajmy o to, żeby dzieci od najmłodszych lat miały do czynienia z czymś ładnym, zmysł estetyczny się u nich doskonali. Pomóżmy im w tym zaopatrując je w takie właśnie gry. W tej grze zachwycają mnie nawet znaczniki punktów, mam wrażenie, że każdy detal został przemyślany. Żetony punktów wyglądają tak jak oczka na kostce, dodatkowo każda wartość ma inny kolor. Znakomite ułatwienie w jej zapamiętaniu.
Ja nie byłabym sobą, gdybym figurek zwierząt nie wykorzystała do własnych celów – nasze Dziecko, półtoraroczne również bawi się tą grą. Wykorzystujemy ją do dobierania figurek zwierząt do kart, prawie jak w pedagogice Montessori. Doskonalimy przez to analizę i syntezę wzrokowa, spostrzegawczość, myślenie, poszerzamy słownictwo. Jest to dodatkowa zaleta, grą mogą bawić się i przedszkolaki i maluchy, starszaki i rodzice.

2 komentarze:

  1. uprzedziłaś mnie z recenzją, ale swoją też niedługo opublikuję w ramach projektu - gra jest według mnie na tyle dobra, że warto o niej mówić! u nas wciągnęła graczy w wieku od lat 3 do 30(+)
    bardzo ładnie wykonana, prosta do wyjaśnienia, budzi pozytywne emocje, a figurkami rzeczywiście można się świetnie bawić na wiele innych sposobów - również polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O proszę i trzylatki dały radę? dobrze ak tyle ludzi chwali dobre gry i promuje :) czekamy na recenzję

    OdpowiedzUsuń