Nie jest to teoria, ale przetestowane na naszym Bąblu.
My zaczęliśmy bardzo wcześnie oswajanie z planszówkami, bo w zasadzie od początku.
Zaczęło się od tego, że trzymając go przy piersi graliśmy sobie z mężem. Udawało się grać nawet w gry na refleks, typu Łap psiaka.
Jako niemowlak oglądał większe elementy gier, np. z gry Fun Farm, rzucał nimi, oglądał. Uwielbiał bawić się metalowymi pudełkami, np. od Dubble. Generalnie zawsze oglądał kostki, bawił się figurkami. Ja czuwałam, żeby nic nie zjadł.
Bardziej konkretne zabawy zaczęły się później, kiedy zaczął siadać, a kiedy skończył rok to już w ogóle. Oto lista gier, które wykorzystujemy, o części już pisałam na Board Times, we wspomnianym artykule, ale powtórzę:
1. Cappuccino - gra, w której są same kubeczki plastikowe, a na ich dnie wzory. Wzory są cztery - listek, kwiatek, panda,kot. My układaliśmy je budując wieżę, na początku z dowolnych kubeczków, a obecnie tworzymy cztery - zgodnie z obrazkiem na dnie. Segregowanie zaliczone.
2. Qwirkle czy podobny do niego Trakkx - tymi elementami bawiliśmy się od dawna, najpierw po prostu je rozkładaliśmy, przerzucaliśmy, teraz segregujemy. Uczymy się kolorów i klasyfikowania. Ale można wykorzystać je także do tworzenia rytmów. Trakkx dodatkowo wprowadza nas w świat cyfr, my na razie to pomijamy. Elementy w tych grach są dość duże, drewniane. Polecam.
3. Wsiąść do pociągu - jest to bardzo fajna gra dla starszych, a dla takiego malucha jak nasz, służy do ustawiania wagonów na torach według koloru, czerwone wagony na czerwonym torze. Czasami tworzymy szereg z jednego koloru, dbając, by był jak najdłuższy.
4. Trzy świnki - gra z cyklu Bajkogry, wykorzystujemy kostkę, Młody rzuca i w zależności od tego co na niej wypadnie dokładamy element domu (dach, okna, drzwi). Gdy wypadnie wilk kręcimy kołem i niszczymy dom.
5. Kolorowe króliczki - gra od 3 r.ż, bardzo prosta, banalna wręcz. Nasz 20 miesięczniak potrafi spokojnie się nią bawić. Rzucamy kostką i wkładamy króliczka do norki w określonym kolorze, zgodnie z tym jaki kolor wypadł na kostce.
6. Hooop! - Mama rozkłada na planszy deseczki, Młody skacze żabkami i oddaje deseczki, wrzuca je do woreczka. Po co tak? A po to, by uczył się porządku, szacunku do rzeczy, odkładania ich na miejsce i przestrzegania zasad.
7. Hej! To moja ryba - zasada podobna, skaczemy pingwinami i zabieramy kafelki z rybami. Czasami Mama robi mini przedstawienie z pingwinami.
8. Cardline - gra, w której oglądamy z zapałem karty ze zwierzętami, a Mama je opisuje.
9. Zgadnij kto to? -na tej grze uczymy się rozpoznawać kto to pan, kto pani, jak nazywa się kolory włosów, poszczególne elementy twarzy, co to broda, wąsy.
10. Kolorowe biedronki - kręcimy kołem, łączymy dane biedronki ze sobą, wymieniamy im kropki. Bawimy się magnesami.
11. Zwierzaki na tratwie - dobieramy zwierzątka do kart, ustawiamy w rządkach, wykorzystujemy do zabaw w dżunglę.
12. Club 2% - ustawiamy figurki w domkach, czasami zgodnie z poleceniami Mamy, np. ustaw tu strażaka i pieska. Weź papugę i na górze ją połóż. Czasami bierzemy figurki i wozimy samochodami.
Uff... nazbierało się trochę. A to nie wszystko. Są gry, w których po prostu wykorzystujemy elementy, np. w Celestii - statek czy z Colt Express - pociąg. A teraz wyjaśnienie po co te zabawy? Przecież to nie gra z niemowlakiem. No tak, nie da się zaprzeczyć, że nie jest to gra, brak w niej elementu rywalizacji, ale każda z takich zabaw wprowadza dziecko w świat gier, pokazuje fajną formę spędzenia czasu - nasz syn widział o wiele wiele więcej gier niż te wymienione, a są dziesięciolatkowie, którzy nawet nie znają dwóch gier planszowych, za to masę komputerowych. Poza tym to co robimy, to wstęp do grania, do przestrzegania zasad, obchodzenia się z grą, odkładania na miejsce rzeczy, do czekania na swoją kolej, nawet przyzwyczajanie do porażki, np. w Trzech świnkach, kiedy dom burzymy. Uczymy się bawić przy grach, śmiać, dodatkowo realizujemy poboczne cele, jak nauka kolorów, kształtów, klasyfikowanie itp. Młody za każdym razem wypycha też elementy gier, więc dodatkowo ćwiczy motorykę małą, zresztą przy tych naszych zabawach, też ma niezłe ćwiczenie - rzuty kostką, branie paluszkami małych elementów, np. kładek w Hoop! czy kropek w Kolorowych biedronkach.
Sam na swój wiek ma dwie gry, zabawy - Puzzlino i Pory roku (prawie na swój wiek, ale radzi sobie z nimi).
mam takie samo podejście - nigdzie nie jest powiedziane, że grać można tylko w zgodzie z regułami, a pionki, żetony i pociągi muszą grzecznie leżeć w pudełku i na planszy, a nie mogą walać się po dywanie! gra ma się kojarzyć z zabawą, myśleniem perspektywicznym, kreatywnym działaniem - czemu nie pokazywać ich takimi również maluchom?
OdpowiedzUsuńmój J.-przedszkolak również docenił Cappucino, Wsiąść do pociągu, Dobble - nie tylko puszkę! - i nowości z serii Zagraj ze mną, a Colt Express widział w internecie i teraz nie daje mi spokoju :)
ciekawe zestawienie
Ha, znajomy mój dawno temu pokazał mi dokładnie takie podejście jak Wasze. Wtedy młoda głupia, bezdzieciata, uważałam że niemowlak to tylko leży i nic ciekawego nie robi :D Ale wracając do meritum, opowiedział mi, jak to ze swoją niespełna trzyletnią córeczką grał w Faunę, pytał ją jak jej się wydaje, co to za zwierzątko na obrazku, a potem czy ma dłuuuuugi ogon, czy króciutki i tak dalej :D Używali też planszy do Fauny jako mapy do nauki kontynentów :3 Wszystko się da, trzeba tylko myśleć "out of the box" jak to mówią Amerykanie ^_^
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki😀
Usuń