Lubię czasami mrok, zwłaszcza, kiedy jest tak bezpiecznie, przytulnie, ciepło i domowo. Ostatnio właśnie mieliśmy taki niezwykły zimowy wieczór. Taki, który zapada w pamięci. A wyszło wszystko przypadkiem. Rozebraliśmy choinkę i jakoś pusto zrobiło się bez jej świecących lampek. Na szybko, po kąpieli i czytaniu wycięłam w naszych bałwankach spody, włożyłam lampki choinkowe, zgasiliśmy światło i zasiedliśmy na dywanie.
Tatuś zarzucił swoją koszulę na pozostałe lampki. Zdjęcie nie oddaje tego efektu, ale uwierzcie na słowo, było pięknie. Temperatura jakby podniosła się, zrobiło się przytulnie, miło, Dziecię wtuliło się i słuchało bałwankowych opowieści, kreatywna Mama szalała z bajkami z głowy. Piękny wieczór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz