Na początek potańczyliśmy sobie do utworu Brahmsa Taniec węgierski nr 5. Poszukajcie sobie metody Batii Strauss, wg niej machaliśmy niebieskimi bibułkami. Po rozruszaniu się przystąpiliśmy do działań manualnych. Na ławce przykleiłam arkusz szarego papieru, na którym przyklejona była chmura z bibuły.
Kolejną aktywnością było malowanie po zamarźniętych taflach lodu. Dzień wcześniej zafarbowałam wodę na niebiesko, wlałam do blachy do pieczenia i wstawiłam do zamrażalnika. Dzieciom dałam białą farbę i do dzieła.
Kolejną zabawą były pudełka sensoryczne, w których maczaliśmy ręce - hydrożelowe kulki, ciecz nieniutonowska (zrobiona wspólnie z dziećmi), kostki lodu (zafarbowane na niebiesko). Po rękach przyszła kolej na stopy, każdy miał możliwość poskakania po cieczy, sprawdzenia czy rzeczywiście kiedy skaczemy, to nie zapadamy się w niej, a stojąc swobodnie wciąga nas.
Ponieważ mieliśmy już brudne nogi, zaproponowałam taniec w deszczu, przy Deszczowej piosence. Salę wyłożyłam arkuszami szarego papieru, nalałam do tacek niebieskiej farby, dzieci maczały nogi w farbie i tańczyły do muzyki po papierze, odciskając ślady. Dodatkowo miałam w ręce spryskiwacz z wodą, więc co jakiś czas pryskałam nią nad głowami tańczących. Zabawa cudowna, każdemu ją polecam. Deszcz i skakanie po kałużach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz