Plastyczne

wtorek, 22 września 2015

Dzień żółty, cz.1.

Jesień nadchodzi wielkimi krokami, więc my zdecydowaliśmy się pożegnać kolor lata - żółty, organizując sobie jego dzień. Towarzyszyli nam w zabawie Rysio i jego Mama, z czego bardzo się cieszymy. Zobaczcie co robiliśmy bo było tego naprawdę dużo.
Tak wyglądały przygotowania.

Tradycyjnie półka z żółtymi zabawkami
Koszyk sensoryczny - żółty
Żółte książeczki
Żółte zwierzęta

Równia pochyła - kaczuchy
Kącik muzyczny - do tego dwie miski

A tak zabawa - Jak zwykle w takich dniach chcieliśmy zaangażować wszystkie zmysły.

1. Zaczęliśmy od dotyku- wzrok angażował nam się cały czas. Mali bohaterowie zaczęli bawić się żółtymi zabawkami - zlekceważyli inne przedmioty, a spodobały im się samochody. Chłopaki to są w końcu. Udało się ciut zainteresować ich zwierzątkami żółtymi, klockami, ale marny był efekt.

Następnym razem zabawki w danym kolorze wprowadzimy na koniec dla odprężenia po zabawie kierowanej, a raczej będziemy zajmować się jedną tylko rzeczą. Taki wniosek po dzisiejszym dniu.

2. Schowanie podstępem samochodów pomogło. Podotykaliśmy sobie jeszcze żółtych tabliczek o różnych fakturach, nazwaliśmy te faktury.
3. A potem trochę pograliśmy na żółtych instrumentach muzycznych tworząc muzykę. Zrobiliśmy sobie również małą przerwę muzyczną, tańcząc Kaczuchy wokół żółtej kaczki. Mieliśmy słuchać jeszcze żółtego kanarka i brzęczenia pszczół, ale komputer odmówił posłuszeństwa.

4. Jeden taniec to za mało, Bohaterowie domagali się jeszcze ruchu. Musiał im jednak wystarczyć, a w zamian zaproponowałam im mięciutkie, żółte piórka do rozrzucania i dmuchania. Zastąpiło to taniec.
 5. Kolejnym zmysłem był węch - wykorzystaliśmy kurkumę i na liść oklejony taśmą dwustronną sypaliśmy kurkumę. Zapach w pokoju unosi się dłuższy czas.

6. Małe brzuszki zgłodniały po tej zabawie, przyszła więc pora na degustację - mieliśmy banana, żółtego grejpfruta, cytrynę, cukinię, gruszkę, pomidora, pigwę. Nasz Mały Gość pomagał mi kroić nożem banana. Okazuje się, że moja pociecha jest fanką jedzenia cytryny. Nie na darmo w ciąży sama jadłam cytrynę bez niczego, taką miałam chęć.

7. No i na koniec została nam zabawa plastyczna, ale i sensoryczna. Na przygotowanych ulach, wokół których latały pszczoły rozsmarowywaliśmy płynny miód.



Uf naprawdę tego się trochę nazbierało, w międzyczasie jeszcze machaliśmy żółtymi serwetkami, darliśmy je na części pierwsze, kołysaliśmy się w żółtej pościeli, odklejaliśmy żółtą taśmę z siebie, odczepialiśmy żółte klamerki. Po zabawie zjedliśmy, dzięki Mamie Rysia, zasłużone drugie śniadanie- żółtą galaretkę. I wyszliśmy na jesienny spacer. Dziękujemy za wspólną zabawę :)

2 komentarze:

  1. Mieliśmy ogromną przyjemność uczestniczyć w ,,Dniu żółtym". Mój synek Rysio był bardzo zainteresowany, a ja byłam pod ogromnym wrażeniem przygotowanych pomocy dydaktycznych oraz pomysłów na zabawę i pokazywanie dzieciom świata! Pozostały nam piękne wspomnienia, cudowne zdjęcia zrobione przez Tatę Domisia i pokochaliśmy kolor żółty:) Dziękujemy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za miłe słowa i zawsze zapraszamy do zabaw :)

      Usuń