Plastyczne

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Zielona żaba, zielony mech, cz.2

Zabawy z zielonym nam się rozmnożyły, więc rozdzieliłam je na dwa posty. Dziś szturm zrobiliśmy na zielone warzywa - sałatę, ogórka, kapustę, koperek, szpinak, brokuł, przygotowując od razu zieloną zupę brokułową.
Następnie bawiliśmy się zabarwionym na zielono ryżem. Przygotowałam go kilka dni wcześniej, żeby dobrze wysechł. Barwiłam mieszając barwnik spożywczy z ryżem, dodałam ciut octu, bo wyczytałam, że wtedy nie brudzi rąk. No i efekt mamy taki. Nawet nie spodziewałam się, że moje dziecko będzie z taką ochotą przesypywało ryż. Na razie całą dłonią to robi.

Zabawa skończyła się wysypaniem wszystkiego i sypaniem po sobie, co zresztą też jest fajnym doświadczeniem, odpręża, daje nowe doznania dotykowe.

.Ryż wykorzystaliśmy też do zrobienia okienka, tzw. tajemnicy. Pamiętam tajemnice z własnego dzieciństwa, robiliśmy je przykrywając kwiatek szkłem i zasypując ziemią. Wychodziły piękne obrazki. Tu coś podobnego. Zasypaliśmy nasze zalaminowane liście ryżem i odkopywaliśmy je.
Ostatnia rzeczą do jakiej użyliśmy ryżu była tzw. butelka szpiegowska. Umieściliśmy w butelce ryż i małe przedmioty. Zadaniem dziecka jest odszukać je. Wiedziałam, że moje Dziecię jest za małe na odszukiwanie, ale sądziłam, że zainteresuje się przesypywaniem się ziarenek, pojawianiem tych małych przedmiotów w środku i znikaniem ich, no i samym dźwiękiem. Niestety Młody zignorował zabawkę, może za mało ciekawe rzeczy wrzuciłam do środka?
Ostatnia naszą zabawą z zielonym kolorem było wykorzystanie pudełka, które zrobiłam jakiś czas temu. Jest to zabawka wzorowana na Montessori, jednak do tamtej drewnianej i bardziej estetycznej nie dorównuje. Niemniej zasada działania jest ta sama i nasza sprawdza się w tym znakomicie. Zadaniem Młodego jest wrzucanie kulki przez dziurę i obserwacja, jak wylatuje ona przez otwór z przodu. Można tak się bawić i bawić, Dziecię zadowolone  zdziwione, że jak to działa. I rozczarowane, że resorak wrzucony w ten sam sposób co kulka nie wylatuje tak ładnie.
Wieczorem czekają nas jeszcze zabawy z galaretką agrestową, jeść jej nie będziemy, ale ugniatać, dziubać, wkładać do pojemniczków, generalnie będziemy doświadczać jej konsystencji. Znając mego syna to całym sobą doświadczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz