Zaczęliśmy od rana ubierając się na zielono i zjadając śniadanie na zielonym talerzyku. Potem tradycyjnie wynajdywałam wszystkie przedmioty w kolorze zielonym. Na dywanie rozścieliłam zielone materiały, porozkładałam tematycznie przedmioty i przystąpiliśmy do badana ręcznego, nazywana i generalnie mieszania wszystkiego.
Z zielonych klocków układaliśmy wieżę, na łopatę zgarnialiśmy inne przedmioty, wrzucaliśmy i wysypywaliśmy z pudełek zielone klocki, piszczeliśmy zielona kaczką, jeździliśmy samochodem, szeleściliśmy folią i podrzucaliśmy jak balon ją, toczyliśmy zieloną kulę
Następnie odszukaliśmy w książeczce o kolorach zieloną stronę, podotykaliśmy trochę i przystąpiliśmy do poszukiwań zielonego w mieszkaniu. Udało nam się znaleźć kwiat, motyle na ścianie i kilka okładek książek.
Przy okazji tego zdjęcia wspomnę o czymś o czym może część rodziców nie wie. Wspaniały, niezwykły gest wskazywania paluszkiem. Przez niektórych niedoceniany, denerwujący, bo wszystko trzeba dziecku nazwać. Ale szalenie istotny, jeśli chodzi o rozwój dziecka. Oznacza, że dziecko ma z druga osobą wspólne pole uwagi, patrzy tu gdzie rodzic, potrafi zainteresować rodzica tym, gdzie ono samo patrzy. Niejako mówi do nas "widzisz, ładne. Co to jest?" Gest ten często jest diagnostyczny, przy różnych zaburzeniach, np. autystycznych.
Następnie po podlaniu naszego kwiatka i oberwaniu mu paru liści zaczęliśmy zabawy doskonalące
paluszki, czyli odpinanie klamerek z ubrania. Nasze Dziecię może bawić się tak dość długo. Ale hitem okazuje się zabawa z zakresu samoobsługi, czyli zdejmowanie czapki ze swojej głowy i głowy mamy. Ilość powtórzeń - 50 chyba.
Samoobsługę ćwiczyliśmy też poprzez czesanie się zieloną szczotką. Najpierw syn czesał siebie, potem mnie. Oczywiście nie mogło zabraknąć miziania i łaskotania szczotką po stopach, brzuchu, wnętrzu dłoni.
Po tym nadszedł czas na zabawy muzyczne, mama śpiewała refren piosenki "Kiedy wiosna przyjdzie do nas", który brzmi tak "zielona trawa, zielony mech, zielona żaba, rechu rechu rech". Dziecię grało sobie na grzechotce do jakiegoś rytmu :) Potem podrzucaliśmy sobie zieloną trawę przy tej piosence.
Dalsza część zabaw to ścieżki sensoryczne, jedna to ścieżka trawiasta, fajnie zimna, pachnąca. Druga sztucznie stworzona z zielonych elementów - gąbki zmywaki, pluszowy kawałek materiału, tektura falista, siatka foliowa. Na końcu ścieżki czekał kawałek kartonu z naciętymi pasami, cudnie miział twarz. Coś ala Tarzan w dżungli. Po ścieżce goniliśmy się, ćwiczyliśmy skoki (ja przenoszenie Młodego).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz