Plastyczne

niedziela, 11 września 2016

Książki sensoryczne

Dawno dawno temu stworzyłam dla Młodego dwie kartki do dotykania i poznawania faktur. Przykleiłam to co miałam pod ręką i dotykaliśmy. Bardzo lubił to zajęcie, zwłaszcza kokarda i papier ścierny cieszyły się uznaniem. Stron było więcej, ale ponieważ używaliśmy ich 1,5 roku temu i to dość intensywnie, część się zepsuła.



Na warsztatach Mamom zaproponowałam stworzenie czegoś podobnego, ale tematycznego, tzn. by powstały miejsca lub rzeczy, postaci, złożone z różnych materiałów. Oto nasze dzieła, stworzone wspólnie z Dziećmi. Można oczywiście wykonać je samodzielnie, dając tylko później do zabawy Maluchom.
Do czego taka książka może służyć?
1. Dotykanie - podstawowa sprawa, dotykamy, stymulujemy zmysł dotyku, poznajemy różne faktury, nazywamy je, poszerzając słownictwo.
2. Opowiadanie - tu warto puścić wodze fantazji i włączyć tryb pracowitości, opracowanie książeczko dotykowej do opowiadania jest trudniejsze. Powinno wszystko w miarę spójnie się łączyć, a dodatkowo bodźce dotykowe, nie dość, że powinny być zróżnicowane, to dodatkowo, mniej więcej odpowiadać rzeczywistym przedmiotom.
Czyli, np. Mamy opowiadanie o pociągu, tory robimy z różnego rodzaju metalowych drutów, na jednej stronie inna grubość, na drugiej inna, na jednej drut gładki, na drugiej pleciony, ale wszystkie oddają to zimne doznanie prawdziwych torów.
Podobnie opowiadając o wsi, zwierzęta powinny być futrzaste, błotko dla świnki miękkie, tak by palec się zapadał, itp.
Podczas opowiadania można wykorzystać małą maskotkę, która będzie przemierzała strony, przygotowując jej miejsce na okładce w specjalnej przegródce. Na naszym przykładzie można tworzyć historię kózki, która tak się zamyśliła podczas spaceru, że trafiła w sam środek ogrodu. Początkowo jej się podobało, pohuśtała się na hamaku, zjadła trochę trawy, powąchała kwiaty, ale w końcu zatęskniła za łąką. O drogę spytała motyla.
 Ten wyprowadził ją z ogrodu, ale dalej musiała radzić sobie sama. Słońce na niebie już dość mocno świeciło, a pod stopami biednego zwierzątka było mnóstwo trudnych do przejścia kamieni. Cień dawały tylko drzewa. No i na szczęście znalazła kilka jabłek, którymi się posiliła.....
Jeśli mamy kilka takich kart, historie możemy wymyślać różnorodne. A może nawet pokusimy się o dotykową bajkę o Czerwonym Kapturku albo o ilustrację do wierszy, np. Idzie Grześ przez wieś?
P.s. Dziękuję fantastycznym Mamom za te prace :)

3 komentarze: