Plastyczne

środa, 20 kwietnia 2016

Dzieci korzeni

Ostatnio funkcjonujemy tylko realizując projekty blogowe,cóż przeprowadzka i zmęczenie robią swoje. Więc cytat z książki, któą chcemy przedstawić jest jak najbardziej dla nas na czasie.
"Zbudźcie się, zbudźcie moje dzieci, niebawem wiosna przyleci..", już z pamięci cytujemy fragmenty książki "Dzieci korzeni", tyle razy czytaliśmy ją przed nem. Jest to niezwykła jak dla mnie nowość.
Prawda, że chce się dotykać?


A w zasadzie nowość dla nas, ale nie nowość dla innych, bowiem książka liczy ponad sto lat, napisana została w 1906 r.  U nas w Polsce wydana została dopiero teraz w pierwszy dzień wiosny. Tak szacowny wiek zobowiązuje, żeby być czymś wyjątkowym i wartościowym. I tak właśnie jest z tą pozycją. Już sam sposób jej wydania - twarda oprawa, płótno podklejone na okładce, bardzo dobrej jakości papier, jednym słowem elegancja, sugerują, że jest ona inna niż wszystkie książki dla dzieci, a tym samym narzuca się nasz stosunek do niej, jakoś naturalnie ją szanujemy, z przyjemnością oglądamy, dotykamy.
Została napisana przez Sibylle von Olfers, wielkie ukłony dla niej za niezwykłe obrazy. Książka ta jest picturebookiem, a więc obraz ma tu istotne znaczenie. Jest uzupełnieniem, dopełnieniem treści, jej kontynuacją.Nie znam się na niuansach malarskich, ale ilustracje nawet laika zachwycają.


to przejęcie na buzi, skupienie, i ręka po dziecięcemu trzymająca pędzel..
Kiedy dostałam książkę do rąk nie mogłam się powstrzymać i wiele, wiele razy wertowałam te obrazy, przyglądając się szczegółom. Zwłaszcza ciekawie przedstawiają się emocje na buźkach dzieci, niby wszystkie są takie same (blondaski z rumieńcami), a jednak każde jest inne.
Mamo, podoba ci się?
Początkowo kolorystyka jest czekoladowa, ciemne brązy stopniowo ustępują miejsca zieleni, i innym kolorom, z czasem kolory bledną, tają się pastelowe, letnie, by znów przemienić się w szarość.
Jest to związane z koncepcją książki. Oparta jest ona o pory roku, dzieci budzone przed wiosną, muszą wszystko przygotować, by potem, kiedy wybuchnie cała seria barw, mogły i one pochwalić się kolorowymi strojami, współgrającymi z trzymanymi przez nimi roślinkami, muszą obudzić i pomalować chrząszcze itp.  Symbolicznie pokazany jest wzrost kwiatów, ich wyjście na powierzchnię. Potem nastaje piękne lato, swobodne zabawy małych żartownisiów, wplecione w przyrodę, aż do jesieni, kiedy dzieciaczki muszą uciekać przed chłodem i silnym wiatrem, by zimą zapaść w sen.

scena, która śmieszy nasze Dziecię - urwis ślimaka przestraszył


Całość dopełniona jest krótkim rymowanym tekstem. Gdyby zastanowić się dla kogo jest owa książka, to należałoby powiedzieć, że przedszkolaki miałby z niej największą pociechę, dla nich już zmiana pór roku jest czytelna. Ale moje dwuletnie dziecko również polubiło i cytuje sobie treść tej książki. Ja, dorosła kobieta również odnajduję tu coś dla siebie, nie tylko piękne obrazy, ale i myli, refleksje, jak te o przemijaniu. Więc chyba jak to z klasyką bywa, jest to pozycja ponadczasowa i ponadwiekowa.
https://dzikajablon.wordpress.com/2016/02/23/przygody-z-ksiazka-4-blogi-w-projekcie/

11 komentarzy:

  1. Klimatyczne ilustracje. Sięgniemy po nią na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książką jestem oczarowana, na razie wirtualnie. Nurtuje mnie pytanie czy Ejsmond mógł ją znać? http://chatkanasowichnozkach.blogspot.com/2015/04/basn-o-ziemnych-ludkach.html
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama pytasz sama znajdujesz odpowiedź :) Oryginalne Dzieci korzeni to jednak coś lepszego wg mnie

      Usuń
  3. No i już mam odpowiedź;) http://kulturaliberalna.pl/2016/03/15/paulina-zaborek-recenzja-dzieci-korzeni-sibylle-von-olfer-kl-dzieciom/
    dla zainteresowanych tematem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna książka, bardzo chętnie po nią sięgniemy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkiem inna niż wiele typowych książeczek gdzie pełno kolorowych komputerowych obrazków... Ale czy gorsza? Myślę że wręcz przeciwnie... Ma jakiś taki klimat... Taka " inna" jest :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to właśnie jej zaleta, przy masie drukowanych obrazków komputerowych, dobrze że jest coś innego i tak ładnie wydanego

      Usuń
  6. Fascynuje mnie ta ponadstuletnia historia książki ;-) Przypominają mi się też stare książki mojego wujka, które dostawał jako dziecko, wydawane w latach 20-30-tych, jest coś w nich podobnego do tej secesyjnej linii i uroczej prostoty. Marzę o tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też najpierw zainteresowała historia, taka książka z takim wiekiem na karku, to musi być coś, potem doczytałam, że to dla siostry było narysowane, interesujące, a teraz to już tylko obrazy podziwiam

      Usuń