Plastyczne

piątek, 4 grudnia 2015

Domowy śnieg

Przepis na domowy śnieg znajdziecie w internecie dosłownie wszędzie. Pomysł nie nowy, nie mój, ale jest tak fajny, że piszę o nim. Może akurat znajdzie się ktoś, kto o nim nigdy nie słyszał.
Składniki są dwa albo cztery, albo sześć lub więcej. Zależy jak liczyć i na co patrzeć. Kupić musimy dwie rzeczy: piankę do golenia oraz mąkę ziemniaczaną (ewentualnie sodę oczyszczoną). Sody idzie dość dużo, więc taniej wychodzi z mąką.
mieszamy

Piankę wyciskamy, wsypujemy mąkę i mieszamy - rękami, z dzieckiem lub sami. Najlepiej robić to na oko, my decydujemy jaka konsystencja nam odpowiada.
A tak wyglądała nasza zabawa śniegiem grudniowym domowym. Obowiązkowo pojawił się samochód "płók" śnieżny. Jeździł, rozwalał zaspy, robił ślady. Potem umieściliśmy na śniegu zwierzątka, chowałam je też pod śniegiem, żeby Młody szukał. Patrzyliśmy jakie ślady zostawiają zwierzęta. Ze starszymi można pobawić się w zagadki czyj to ślad.
Terenówka - "płók" w akcji
A mur runie..
Zwierzęta na zimowym pastwisku

 A tu jak w piosence "zając na śniegu znaczy ślad, zając po śniegu pomyka..". Ech przedszkole się przypomina.
ślady na śniegu. Prawda, że śnieg jak żywy?
Bałwan
Odciskaliśmy ręce, robiliśmy kule, a nawet bałwanka. Potem Dziecię dostało też łyżkę, którą napełniać miało pojemniki, nie chciało i wolało sypać na samochód śnieg. Za to podłapał przesypywanie z miski do miski, ewentualnie z miski na podłogę. Też dobrze. Cała zabawa, ku przerażeniu Taty skończyła się bitwą na śnieżki, każdy dostał tak delikatnie (bo to jednak twarde jest) śniegową kulką.

Szukamy zwierząt
I dotykamy, rozwalamy, doświadczamy
Jeśli będziemy mieć dom, narzędzie do odśnieżania oraz pomocnika już mamy
Zabawa należy do tych brudzących, śnieg się kruszy, sypie, ale warto się pobawić, zwłaszcza jak dostęp do prawdziwego śniegu jest mocno ograniczony. Nawet nasz Syn, który przechodzi fazę - nie brudzę się, wszystko jest ble - dotykał masy, ugniatał, sypał. To fajnie rozluźnia, doskonali motorykę małą, stymuluje zmysł dotyku. A i jeszcze jedna uwaga, kupując piankę, warto sugerować się ceną - niepotrzebna nam droga, ale przede wszystkim jej zapachem. Niektóre tak mocno są perfumowane, że boli głowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz